Zjawisko pokazane w głośnym filmie „Gasland” okazało się niezwiązane z wydobyciem gazu niekonwencjonalnego. Płomień wywołany obecnością biogenicznego metanu w wodzie nie był bowiem wynikiem działań eksploatatorów złóż łupkowych. Problem wiązał się istnieniem złóż metanu niedaleko ujęć wody, lecz władze stanu Pensylwania pouczały właścicieli domów jak bezpiecznie wentylować metan z ich studni na długo przed rozwojem wydobycia na złożu Marcellus. Przestrzeganie obowiązujących przepisów, które w Europie są dużo bardziej restrykcyjne niż w USA i należyta dbałość pracowników firm wydobywczych o środowisko, mogą niemal całkowicie wyeliminować ryzyko ewentualnego przedostania się gazu do wody pitnej.